Duszpasterstwo w USD w Krakowie
To już 25 lat posługi kapelana w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie. Od swojej nominacji na szpitalnego kapelana, 26 sierpnia 1995, a więc wiąże się z uroczystością Matki Bożej Częstochowskiej ks. dr hab. n teol. Lucjan Szczepaniak SCJ służy chorym dzieciom i ich rodzinom, na tym „nieustannym dyżurze”.
I specjalnie dziś 7 października 2020 już upływa 25 lat modlitwy na Różańcu w tej Kaplicy.
GOŚĆ NIEDZIELNY, 1.10.2020
DUSZPASTERSTWO W USD W KRAKOWIE
Abyśmy nie opuścili dzieci...
NAZNACZONY PANDEMIĄ ROK 2020 JEST CZASEM KILKU JUBILEUSZY W KAPELANII SZPITALA DZIECIĘCEGO W PROKOCIMIU. ISTNIEJE ONA OD 25 LAT.
Co roku rozdaje się tu 40 tys. Komunii. Wiele tysięcy razy udzielany był sakrament namaszczenia chorych, 3 tys. razy - chrzest. Ponad 700 dzieci otrzymało tutaj sakrament bierzmowania i ok. 100 razy udzielane były Pierwsze Komunie Święte. Księga próśb i podziękowań w szpitalnej kaplicy liczy 69 tomów, które każdego roku zapełniane są ok. 10-12 tys. wpisów. To suche liczby. Nikt nie liczy godzin spędzanych przy łóżkach chorych dzieci, towarzyszenia umierającym maluchom i ich rodzinom, wylanych łez i radości wyzdrowienia. To one wyznaczają rytm życia kapelanii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu.
- W czasie 25 lat posługi kapelana w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie spotkałem wiele dzieci, które bezgranicznie kochały Jezusa i Matkę Najświętszą. Niektóre z nich miały łaskę mistycznego doświadczenia Ich obecności. Wiara dzieci, doświadczona cierpieniem ja k złoto w tyglu, promieniowała na dorosłych, dodawała nadziei i pobudzała do jeszcze większej miłości i przewartościowania życia - mówił niedawno podczas Mszy św. dla chorych ks. Lucjan Szczepaniak SCJ. Jako młody lekarz i kleryk w Zgromadzeniu Sercanów trafił do Prokocimia na kilkumiesięczny staż, a po kilku latach powrócił jako kapelan. - Jestem człowiekiem szczęśliwym, spełnionym w powołaniu kapłańskim i niczego nie zmieniłbym w swoim życiu - zapewnia dzisiaj.
Nominacja na szpitalnego kapelana nosi datę 26 sierpnia, a więc wiąże się z uroczystością Matki Bożej Częstochowskiej. To nie przypadek. - Zadrżało mi serce, gdy otworzyłem ten dokument. Nie miałem wątpliwości, że Matka Boża z Jasnej Góry, której zawierzyłem swoje życie, chciała, bym służył tu jako ksiądz - uważa kapłan. Ona też 20 lat temu nawiedziła szpitalną kaplicę.
Ksiądz jest świadkiem cierpienia i modlitwy dzieci. - Bóg przegląda się w duszy dziecka jak w krystalicznym źródle. Bywa, że dorośli mącą je własnym brakiem wiary. W tej modlitwie dominuje troska o to, by nie zasmucić Boga i rodziców. Czasami zadają Bogu wnikliwe pytania, których nie wymyśliłby filozof. Modlitwa dziecka jest też prośbą o zdrowie, ale przede wszystkim o to, aby rodzice nie zamartwiali się o nie, nawet kiedy umiera - opowiada.
W sanktuarium ludzkiego cierpienia, jak mówił o szpitalu w Prokocimiu papież Jan Paweł II, posługę od 25 lat pełni s. Bożena Leszczyńska OCV. Jest prawą ręką kapelana, przyjaciółką dzieci i rodziców, nazywaną „chodzącym aniołem”. Rodzice chorych maluchów widzą, jak s. Bożena całe dnie spędza w szpitalu, wspiera dzieci, krzepi je rozmową i uspokaja. Nie opuszcza rodziców pogrążonych w bólu po utracie dziecka. - Jest Bożym promieniem słońca i nadziei - mówią o niej.
Kto mógł przypuszczać, że wrażliwa polonistka będzie pracować w szpitalu? Sama cierpiała na wrodzoną wadę serca. Po operacji otrzymała nowe życie i oddała je małym pacjentom. Za najważniejszą posługę uważa bycie nadzwyczajnym szafarzem Najświętszego Sakramentu. To misja, którą pełni na prośbę chorych dzieci. Siostra przemierza szpitalne korytarze i zanosi swoim małym przyjaciołom najcenniejszy skarb - Komunię świętą.
Sercem duszpasterstwa jest kaplica pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy i przechowywany tu Najświętszy Sakrament. Od 20 lat trwa tu wieczysta adoracja. - Najświętszy Sakrament jest tu jak lekarz na dyżurze. Boski lekarz - twierdzi ks. Lucjan. To miejsce nabrzmiałe modlitwami, cichy świadek łez, ale też cudownych uzdrowień i nawróceń, a nade wszystko niezłomnej wiary rodziców ciężko chorych dzieci.
„Jeśli już dałeś mi serce, które może wytrzymać ciągłą bliskość śmierci, proszę Cię, daj też serce, które nie opuści umierających dzieci” - tak modli się w swojej poezji kapelan dziecięcego szpitala. Jest przekonany, że codzienne towarzyszenie chorym i odchodzącym maluchom jest możliwe tylko dzięki Jezusowi Eucharystycznemu, zaufaniu Bogu i modlitwie adoracyjnej. Czuwa nad nim, nad s. Bożeną, nad lekarzami, pielęgniarkami, rodzicami i dziećmi Matka Boża Nieustającej Pomocy. Jej wizerunek w szpitalnej kaplicy został ukoronowany przez kard. F. Macharskiego wyjątkowymi diademami. Wartość tych koron mierzy się inną miarą niż cena szlachetnych kruszców. - Zanim ukoronowaliśmy obraz, zaniosłem je do ciężko chorych i umierających dzieci. Trzymały je w swoich rączkach i modliły się długo - wyjaśnia kapłan.
Magdalena Dobrzyniak
Za: Gość niedzielny ► https://e.gosc.pl///#single-publication/23467 lub https://krakow.gosc.pl/doc/6547364.Abysmy-nie-opuscili-dzieci
I ► http://kapelania-usd.com/abysmy-nie-opuscili-dzieci.html
Ks. dr hab. n teol. Lucjan Szczepaniak SCJ przygotował i prowadził, przy współpracy s. dr n. hum. Bożeną Leszczyńską OCV, program opowiadający o historii i dziejach Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
Całość można wysłuchać na stronach Kapelanii USD: ► http://kapelaniausd.nazwa.pl/film/25_lat.mp4
Ze swojej strony siostra Bożena opowiada o swojej pracy i służbie w artykule na stronach czasopisma "Głos Ojca Pio" (2016) nr 6(102), który można również podglądnąć na stronach Kaplicy USD: ► S. Bożena Leszczyńska, Miłość mocniejsza niż śmierć, "Głos Ojca Pio" (2016) nr 6(102).
Rocznice wspominane w Kaplicy USD (m.in. Wieczysta Adoracja): ► http://kapelaniausd.nazwa.pl/film/rocznice.mp4
18 września 2020 ks. Lucjan Szczepaniak SCJ celebrował Mszę Świętą w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. W swoim kazaniu nawiązał do 25 lat niestającego dyżuru. Wysiłek, który przygotował go do ofiarowania kaplicy, chorych i ich rodziny, pracujących tutaj, pracowników emerytowanych, pomagających i odwiedzających, Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Najświętszemu Sercu Maryi. „Niech żyje Serce Jezusa przez Niepokalane Serce Maryi”. Wydarzenie to komentuje również ks. Andrzej Sawulski SCJ ► Komentarz ze zdjęciami.
ks. Lucjan Szczepaniak SCJ
"Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was”.
Homilia w czasie Mszy św. dla chorych transmitowanej przez TVP Kraków
z Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie, 18 września 2020 r.
Siostry i Bracia, zjednoczeni z cierpiącym Chrystusem,
1. Obejmując własny krzyż choroby, niepełnosprawności, podeszłego wieku dotykacie Jego krzyża. Nie jesteście samotni, bowiem jest z wami Dobry Pasterz, który nie opuści człowieka nawet w największym cierpieniu. Stąd też autor Psalmu 23 z ufnością modlił się: „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.” (Ps 23, 4).
2. Choćby o człowieku zapomnieli jego bliscy, to Bóg nigdy nie zapomni. Zapewnia o tym ustami proroka Izajasza: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49, 15). Bywają takie chwile, że w cierpieniu samotności, człowiek zaczyna się lękać przeszłości, złych wyborów i grzechów. Jest niepewny, czy Bóg mu wybaczy, czy zapomni. Ale kiedy prosi miłosiernego Ojca, to On nie odmawia i zapewnia, że: „Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna” (Iz 1, 18). Dlaczego więc obawiamy się pojednania w sakramencie pokuty, w którym otrzymamy przebaczanie i uzdrowienie duszy?
3. W imieniu Jezusa proszę was, abyście zaufali Bogu jak dziecko, podali dłoń i zawierzyli Mu całe swoje życie. On właśnie tego od nas oczekuje, mówiąc do swoich uczniów: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18, 3). Potrzeba zatem dziecięcej prostoty, uniżenia i całkowitego zdania się na Opatrzność Bożą. Stąd też Jezus wyjaśnia: „Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim” (Mt 18, 4). Uniżyć się i oddać Jezusowi wszystkie troski, także i grzechy, to znaczy stać się ubogim w duchu, być przez Niego błogosławionym i otrzymać Królestwo Niebieskie (por. Mt 5, 3).
4. W czasie 25 lat posługi kapelana w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie spotkałem wiele dzieci, które bezgranicznie kochały Jezusa i Matkę Najświętszą. Niektóre z nich miały łaskę mistycznego doświadczenia ich obecności. Wiara dzieci doświadczona cierpieniem jak złoto w tyglu, promieniowała na dorosłych, dodawała nadziei i pobudzała do jeszcze większej miłości i przewartościowania życia. Stąd też jestem świadkiem wypełnienia słów Chrystusa: „Kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18, 5).
5. Mali pacjenci spełniają prośbę św. Jana Pawła II, który odwiedzając je 13 sierpnia 1991 r., powiedział: „W chwilach trudniejszych, gdy będzie wam źle, drogie dzieci, bardzo źle, popatrzcie na Chrystusa i Jego Matkę, która stała pod krzyżem”. Każdego dnia chore dzieci i młodzież mogą czerpać siłę z Komunii św. i modlitwy do Chrystusa na krzyżu, który znajduje się w salach szpitalnych. To one wraz z rodzicami ufnie przedstawiają swoje prośby Najświętszej Maryi Pannie Nieustającej Pomocy, której ukoronowany obraz czczony jest w Kaplicy Szpitala. W niej to znajduje się Eucharystyczne Serce Jezusa nieustannie adorowane od dwudziestu lat gotowe udzielić wszelkich łask każdemu, kto o nie prosi szczerze i z czystym sercem.
6. Bowiem Chrystus pochyla się nad ludzkim cierpieniem, słucha każdej skargi, nie oczekuje niczego z wyjątkiem wiary i miłości. Umiłował nas do końca i aby nie pokonał nas lęk, sam przezwyciężył trwogę konania w Ogrodzie Oliwnym. Wykupił nas za cenę swojej krwi, abyśmy nie musieli spłacać długów naszych win, bo nas bardzo kocha.
7. Jezus przychodzi do nas w sakramentach świętych, by uzdrowić duszę i ciało, o czym sam zapewnia: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”. (J 6, 51). Przyjmujmy godnie i jak najczęściej Komunię św., korzystajmy z sakramentu pokuty i namaszczenia chorych. Cierpiącemu człowiekowi nie wolno odmówić tej posługi. Prawo do swobodnego zaspokajania potrzeb religijnych jest podstawowym prawem człowieka, a zwłaszcza człowieka chorego. Obowiązek wypełnienia tego prawa spoczywa na rodzinie i tych, którzy odpowiedzialni są za opiekę zdrowotną. Kto odmawia tej posługi, umniejsza swoje człowieczeństwo i naraża się, że kiedyś usłyszy od Jezusa „nie znam was”, nie znam ciebie, bo byłeś niemiłosierny i lecząc ciało zapomniałeś o nieśmiertelnej duszy i zbawieniu człowieka (por. Mt 25, 12.41).
8. Szczególnie należy pamiętać o dzieciach, a zwłaszcza o chorych i niepełnosprawnych, o które upomina się sam Jezus, kiedy dorośli zapominają o swoich obowiązkach: „«Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10, 14). Kiedy cierpienie natarczywie puka do drzwi, nie należy zwlekać z chrztem św., czy I Komunią św. Same dobra materialne i troska o ciało nie zaspokoją potrzeb duszy. Dzisiejsza ewangelia mówiąca o tym, z jak ogromnym niepokojem Józef i Maryja szukali zagubionego Jezusa, niech będzie wzorem dla wszystkich rodziców i opiekunów dzieci. Nie wolno zgubić Chrystusa w swoim życiu, nie wolno dopuścić do zagubienia Jezusa w życiu dziecka, czy bliskiej chorej osoby. Kiedy tracimy łaskę uświęcającą, jak najszybciej szukajmy Go, bo On jest zawsze w tym, co należy do Jego Ojca. Jest zawsze w sakramentach świętych.
9. Każdy w swoim życiu wcześniej czy później dotknie krzyża, bo jest on jedyną pewną drogą do Nieba. Dlatego Jezus uczy: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Łk 9, 23). Jednocześnie przestrzega, że nikt o własnych siłach tego nie dokona, dlatego prosi: „Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 4-5). Amen.
O 25 latach na Kapelanii w Prokocimiu.
ks. Lucjan Szczepaniak SCJ
Nie opuścić Dzieci
Refleksja z okazji 25 lat pracy w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie
Wprowadzenie
- Mija 25 lat od dnia, kiedy rozpocząłem posługę kapelana w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie. Doświadczenie upływającego czasu skłania mnie do dziękczynienia Bogu, Matce Najświętszej, Kościołowi i dobrym ludziom za łaskę pracy w szpitalnym Betlejem i zarazem Sanktuarium ludzkiego cierpienia. Wierzę głęboko, że Matka Boża przyprowadziła mnie tutaj, a Bóg zaufał mi i pozwolił służyć Jezusowi w sercach chorych dzieci. Dla mnie jest to wielka łaska, zaszczyt i dar na życie wieczne. Jestem człowiekiem szczęśliwym, spełnionym w powołaniu kapłańskim i niczego nie zmieniałbym w swoim życiu. Dlatego jeszcze raz wypowiem słowa, którymi staram się żyć: „W Tobie Panie zaufałem i nie zawiodę się na wieki”.
1965-1995
- Historia kaplicy szpitalnej, w której ćwierć wieku sprawuję sakramenty, rozpoczęła się w 1965 roku, kiedy oddano do użytku Instytut Pediatrii AM w Krakowie-Prokocimiu. Dzisiaj tylko nieliczni emerytowani już pracownicy szpitala pamiętają, że w tamtych czasach komunistyczne władze PRL nie chciały kaplicy w Instytucie Pediatrii, ani też jakiejkolwiek aktywności duszpasterskiej. Czyniły więc wszystko, aby nie doszło do jej oddania i poświęcenia.
- Zatem jak to się stało, że tak kaplica jednak jest? Otóż Bóg wysłuchał modlitwy pobożnych ludzi i sprawił, że główni fundatorzy szpitala, którym była Polonia Amerykańska i rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki postawili twardy warunek, iż wstrzymają dalsze finansowanie budowy szpitala, jeśli nie będzie w nim kaplicy rzymskokatolickiej.
- Wobec takiej perspektywy władze PRL ugięły się i pozwoliły na wybudowanie kaplicy. Niestety przez wiele lat kaplica, a właściwie pomieszczenie przeznaczone na nią, była w szpitalu, lecz nie pełniła swojej właściwej religijnej funkcji. PZPR miała swoją wizję zagospodarowania jej, jako świetlicy kulturalno-oświatowej, a nawet miejsca zebrań członków Podstawowej Organizacji Partyjnej.
- Nie był to przypadek, lecz świadome działanie ówczesnych władz. Do dzisiaj zachowały się dokumenty i korespondencja pomiędzy władzami, a dyrekcją szpitala i kurią krakowską. O napięciu przypomina fragment pisma kard. Karola Wojtyły z dnia 21 stycznia 1971 r., do Przewodniczącego Rady Narodowej Miasta Krakowa: „Uprzejmie proszę Pana przewodniczącego o spowodowanie, by w Kaplicy tej nastąpiło spełnienie posług religijnych, stosownie do obowiązujących przepisów prawnych”.
- W tamtym czasie opiekę duszpasterską pełnili księża dochodzący z pobliskich parafii, oczywiście na ile im pozwalano. Posługa nie była więc dostępna i regularnie sprawowana jak dzisiaj.
- W latach 80., kiedy zaczął się chwiać system socjalistyczny, troskę o kaplicę dyrekcja powierzyła zakonnicom-pielęgniarkom ze Zgromadzenia Sióstr św. Józefa, których wspólnota była w szpitalu do 2012 r.
- Należy jednak pamiętać, że po krótkim czasie powiewu wolności, władze PRL wprowadziły stan wojenny. W czasie jego trwania usiłowano siłą przejąć pełną kontrolę nad polskim społeczeństwem i Kościołem. Czyniono to wprost lub mniej formalnie, ale jeszcze bardziej skutecznie, przez swoich zaufanych ludzi, czyli tajnych współpracowników, których nie brakowało na uczelniach w szpitalach i innych miejscach pracy.
1990-1995
- Do Instytutu Pediatrii przybyłem w czerwcu 1990 roku tuż po przemianach politycznych w Polsce, które miały miejsce jesienią 1989 r. Byłem wówczas młodym lekarzem i zarazem alumnem Wyższego Seminarium Misyjnego Księży Sercanów. Chciałem pogłębić wiedzę lekarską, ponieważ będąc w zakonie nadal sprawowałem medyczną opiekę nad chorymi. Tak zwyczajnie brakowało mi możliwości zdobywania wiedzy lekarskiej. Stąd też zostałem przyjęty na dwumiesięczny staż w Klinice Onkologii i Hematologii Dziecięcej, której kierownikiem był prof. Jerzy Armata. Wówczas nie przeczuwałem, że ta krótka praktyka na stałe zwiąże mnie ze szpitalem.
- Przyjacielskie relacje z prof. J. Armatą i pracownikami kliniki, oprócz doskonalenia zawodowego, umożliwiły stałą współpracę w formie m.in.: wolontariatu kleryków, organizowania charytatywnych kolonii dla dzieci z chorobami nowotworowymi „Wyspa szczęśliwa” w Wyższym Seminarium Misyjnym Księży Sercanów w Stadnikach i propagowania honorowego krwiodawstwa wśród kleryków i wielu innych charytatywnych akcji.
Wizyta Jana Pawła II
- Opatrznościowym wydarzeniem dla szpitala, a przede wszystkim dla powstania specjalistycznego duszpasterstwa była wizyta Ojca Świętego Jana Pawła II w dniu 13 sierpnia 1991 r., który dodawał pacjentom otuchy mówiąc: Opatrzność Boża sprawiła, że pierwsze kroki na szlaku tej pielgrzymki było mi dane skierować do szpitala dziecięcego, a więc do szczególnego sanktuarium ludzkiego cierpienia. […] W chwilach trudniejszych, gdy będzie wam źle, drogie dzieci, bardzo źle, popatrzcie na Chrystusa, na Chrystusa ukrzyżowanego, który zmartwychwstał. Jego Matka stała pod krzyżem. Do tej Matki, która jest naszą Matką, udaję się jutro na Jasną Górę i zaniosę Jej was, wasze cierpienia, wasze modlitwy i pragnienia, i to wszystko, czego ja dla was pragnę.
- Słowa Papieża i jego modlitwa dały nadzieję i rozbudziły potrzeby religijne i duszpasterskie.
- Stąd też profesor Jerzy Armata w dwa lata po wizycie Jana Pawła II, zwrócił się z prośbą do ks. kard. Franciszka Macharskiego i moich przełożonych zakonnych, aby skierowano mnie po święceniach do pracy duszpasterskiej w Klinice Onkologii i Hematologii. Profesor czynił to wytrwale, ponieważ nie od razu przyszła odpowiedź…
1995-2020
Dziecięca eroica
Na rozstaju szpitalnych dróg
Spotkałem małe zapłakane dziecko.
Bardzo chcę, lecz nie mogę go ująć za dłonie,
Nie mogę go przeprowadzić przez domu rodzinnego próg.
– Do lepszego świata dziecięcych marzeń,
Do bezkresnych pól niewinnych zabaw,
Do słońca smacznego jak bochen chleba,
Do świeżych jak zerwane maliny wrażeń.
Wybacz mi, kochane dziecko,
Nie mam dość sił,
Aby cię objąć i ochronić.
Nie mam dość sił,
Aby od śmierci obronić.
Kochane dziecko, ty się do mnie ostatni raz uśmiechasz,
Słońce kładzie swoją ciepłą dłoń na twojej twarzy.
Ostatni raz pieści kosmyk twoich włosów,
Ostatni raz liczy twój przerywany oddech.
– To koniec?
Nie, to początek twojego Życia i mojej walki z rozpaczą.
– Kochane dziecko, wróć i pomóż
Przedwcześnie postarzałemu doktorowi.
- Po czterech latach prośba została spełniona, ale w o wiele szerszym wymiarze, gdyż ksiądz kardynał zdecydował, że będę kapelanem całego szpitala, a nie tylko Kliniki Onkologii. Natomiast ks. biskup powiedział, abym dał słowo, że wytrwam pięć lat. Przyrzekłem, bo chciałem służyć chorym dzieciom. Minęło 25 lat, a ja jestem kapelanem do dzisiaj.
- Kiedy otworzyłem kopertę z nominacją, zadrżało mi serce, ponieważ dostrzegłem na niej bardzo ważną dla mnie datę rozpoczęcia pracy. Był to dzień 26 sierpnia 1995 r., czyli Uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej. Nie miałem najmniejszych wątpliwości, że Matka Boża z Jasnej Góry, której zawierzyłem całe swoje życie i której byłem zawierzony przez moją mamę, chciała, abym tutaj służył jako ksiądz.
- Od tej chwili sprawy formalne i duchowe potoczyły się z niezwykłą prędkością, chociaż nie zawsze było łatwo, a czasami nawet pod górkę. Wkrótce z pomocą Kurii Krakowskiej i moich władz zakonnych duszpasterstwo otrzymało status samodzielnej Kapelanii szpitalnej pw. NMP Nieustającej Pomocy, która stała się fundamentem specjalistycznego duszpasterstwa Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu.
- Początkowo nie zorientowałem się, że oprócz mnie Bóg przewidział w duszpasterstwie dzieci jeszcze jedną bardzo ważną osobę, bez której ono nigdy nie promieniowałoby tak Jego miłością. Niczego nie przeczuwałem i nie wiedziałem, że będzie to kobieta – Siostra.
Siostra Bożena
- 20 września, a więc niecały miesiąc po rozpoczęciu przeze mnie pracy prof. Jerzy Armata przyjął na oddział hematologii, jako wolontariuszkę, s. Bożenę Leszczyńską z którą pracuję w duszpasterstwie do dzisiaj. W ten sposób Bóg okazał mi miłosierdzie i kolejny raz zaskoczył…
- Po latach rodzice chorych dzieci dali takie świadectwo o niej: [Siostra Bożena] „całe dnie spędza w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym, wspiera duchowo dzieci i rodziców, wprowadza pokój, jest Bożym promieniem słońca i nadziei, krzepi rozmową (...). Siostra to chodzący anioł, bo jak inaczej nazwać człowieka, który wspiera, ociera łzy, umacnia dzieci i rodziców zmagających się z ciężkimi, nieuleczalnymi chorobami, nie opuszcza pogrążonych w bólu rodziców po utracie dziecka”. To są tylko niektóre spośród licznych świadectw o cichej i pokornej pracy Siostry Bożeny.
- Nie mam wątpliwości, że jej misja w szpitalu jest wynikiem działania Opatrzności Bożej. Co sama wyjaśnia pisząc: „Pociągała mnie szczególnie duchowość św. Franciszka z Asyżu i św. Teresy od Dzieciątka Jezus, szczególnie duch Bożego dziecięctwa, umiłowanie Krzyża, prostota i piękno życia kontemplacyjnego oraz ukochanie Jezusa w cierpiącym człowieku.
- Siostra Bożena nie przypuszczała, że Bóg może wybrać dla uzdolnionej polonistki pracę pośród chorych dzieci, chociaż sama cierpiała z powodu wrodzonej wady serca. Bóg jednak rozpromienił swoje Oblicze nad nią, ofiarując poprzez udaną operację serca, nowe życie i możliwość podjęcia pracy w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu. To „nowe życie” przejawiło się również w podjęciu przez nią indywidualnej drogi życia konsekrowanego w służbie Jezusowi obecnemu w chorych dzieciach.
- Siostra Bożena pracuje w Kapelanii szpitala, jako asystentka pastoralna, czyli moja prawa ręka. Zajmuje się m.in. kaplicą, kancelarią Kapelanii, redakcją językową moich publikacji zakresu bioetyki i innych.
- Dotykając, na co dzień tajemnicy cierpienia, w wolnych chwilach pogłębia od wielu lat tematykę Krzyża oraz niezawinionego cierpienia w literaturze pięknej i teologii.
- Doceniając duchową dojrzałość S. Bożeny, zaangażowanie w życie religijne i społeczne szpitala oraz odpowiadając na prośbę pacjentów i oczywiście moją, Metropolita Krakowski udzielił jej pozwolenia, by w szpitalu dziecięcym pełniła także posługę nadzwyczajnego szafarza Komunii św., co jak sama pisze, stało się ukoronowaniem jej służby cierpiącym dzieciom i ich rodzinom i największą radością.
- Nie wyobrażam sobie funkcjonowania duszpasterstwa chorych dzieci bez S. Bożeny, jej zaangażowania i pomocy, która daleko wykracza poza granice obowiązku. Jest wszędzie tam, gdzie z różnych powodów nie mogę dotrzeć. W moim głębokim przeświadczeniu, opartym na opinii wielu ludzi, jest niewątpliwie jednym z silniej świecących promieni Bożego Miłosierdzia względem cierpiących.
Serce Duszpasterstwa
- Sercem duszpasterstwa i każdej naszej aktywności religijnej, duchowej i charytatywnej jest Kaplica z nieustanną adoracją Najświętszego Sakramentu i ukoronowanym obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Codziennie sprawuję w niej Eucharystię, a następnie zanosimy Pana Jezusa chorym dzieciom. W skali roku jest to ok. 40 tys. rozdanych Komunii św.
- W czasie swojej posługi udzieliłem dzieciom ok. trzech tysięcy chrztów, wielu towarzyszyłem w ostatnich chwilach życia, ponad siedemset dzieci otrzymało ode mnie sakrament bierzmowania, ok. 100 razy udzieliłem pierwszej Komunii świętej, a wiele tysięcy razy namaszczałem chorych. Razem z S. Bożeną byliśmy też świadkami cudownych uzdrowień i nawróceń, a nade wszystko niezłomnej wiary rodziców ciężko chorych i umierających dzieci.
Wieczysta adoracja
- Kiedy mówię o Sercu Duszpasterstwa, to mam na myśli nie piękne pomieszczenie kaplicy szpitalnej, ale znajdujące się w nim żywe Serce Boga, czyli Najświętszy Sakrament Miłości. Kult Eucharystii poza Mszą św. ma nieocenioną wartość dla budzenia nadziei wśród pacjentów i ich opiekunów.
- Dlatego tak bardzo zabiegałem o przywilej wieczystej adoracji. W czwartek 23 marca 2000 r. otrzymałem zgodę Kurii na nieustaną adorację Najświętszego Sakramentu, który od tej chwili jest pośród cierpiących, jak lekarz na dyżurze – Boski Lekarz.
- Potrzeba obecności i bliskości Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie dla wierzących chorych jest bezdyskusyjna. Nie byłoby też owocnej posługi duszpasterskiej bez naszej osobistej więź z Jezusem w chwilach radosnych i w tych niezwykle trudnych. Najświętszy Sakrament stał się dla nas „kotwicą zbawienia”, której bardzo mocno się trzymamy. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że bez Jezusa Eucharystycznego nie wytrwałbym tylu lat na nieustannym dyżurze. W końcu musiałbym zmęczyć się, zniechęcić, a może i porzucić służbę.
Nawiedzenie Obrazu MB Częstochowskiej
- Wraz ze zgodą na wieczystą adorację Najświętszego Sakramentu Kaplica otrzymała w 2000 roku jeszcze jeden bezcenny dar. W diecezji miała wówczas miejsce peregrynacja kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Nie była to zwyczajna sprawa, aby obraz ten nawiedzający parafie przybył również do szpitala. Konieczna była specjalna zgoda księdza biskupa. Na koniec wzruszającego nabożeństwa zawierzyłem szpital Matce Najświętszej.
Matka Boża Nieustającej Pomocy
- Jeśli Sercem duszpasterstwa jest Najświętsze Eucharystyczne Serce Jezusa, to przecież jest z Nim zjednoczone Serce Jego Maryi Matki, która Nieustannie Pomaga, uzdrawia chorych, pociesza strapionych. Dlatego Obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy został uroczyście ukoronowany przez kard. F. Macharskiego 12 września 2001 roku w obecności wielu kapłanów, pacjentów szpitala, ich rodzin, pracowników i gości.
- Od 1996 r. codziennie odczytywane są zapisane w specjalnych księgach podziękowania i prośby do Matki Bożej, a ich liczba w ciągu roku osiąga 10-12 tys. Do tej pory przez 22 lata przeczytałem ich około 250 tys.
- Moje starania o ukoronowanie Obrazu poparli pacjenci, ich rodziny i pracownicy. W ciągu czerech miesięcy zebrałem 3500 próśb skierowanych do ks. kardynała. Prośbę tą podpisało również kilku biskupów i 60 kapłanów.
- Korony tuż przed uroczystością zaniosłem do ciężko chorych i umierających dzieci, które modliły się nad nimi, trzymając je w swoich rączkach.
- Ukoronowanie Obrazu, oprócz oficjalnego potwierdzenia ze strony Kościoła żywego kultu Matki Bożej w Szpitalu Dziecięcym, było też bardzo osobistym hołdem i podziękowaniem złożonym przeze mnie Matce Jezusa za ocalenie i Jej macierzyńską opiekę.
Kult świętych
- Duszpasterstwo szpitalne zawierzyłem też opiece Świętych Kościoła, których relikwie znajdują się są w pięknie zdobionej kapliczce. Codziennie w czasie Mszy św. i nabożeństwa proszę o pomoc i wstawiennictwo u Boga: św. Kingę, św. Teresę z Avila, św. Teresę od Dzieciątka Jezus, św. Teresę Benedyktę od Krzyża, św. Marię od Jezusa Ukrzyżowanego (Maria Baouardy), św. Ritę, św. Faustynę Kowalską, bł. Hannę Chrzanowską, św. Jana Pawła II, św. Zygmunta Gorazdowskiego, św. Wincentego a Paulo i św. Ojca Pio.
Formy duszpasterstwa
- W ramach duszpasterstwa działały przez wiele lat Harcerstwo, Wolontariat i Akcja Katolicka. Wciąż działa Straż Najświętszego Sakramentu, Żywy Różaniec oraz Redakcja publikacji religijnych i naukowych z zakresu bioetyki.
Działalność harcerska
- Mając doświadczenie pracy harcerskiej w Parafii Florynka po przybyciu do Szpitala dziecięcego wznowiłem działalność Szczepu Nieprzetartego Szlaku „Szerokie Pole”. Był on założony przez śp. hm. Marię Masłowską, byłą więźniarkę obozu koncentracyjnego Ravensbruck i nauczycielkę w szkole szpitalnej. Działalność harcerską prowadziła do 1974 r.
- Zaangażowanie to okazało się skuteczną metodą duszpasterską. Na potrzeby Szczepu opracowałem dwa programy realizowane w latach 1995-2005 wśród chorych dzieci. Pierwszy z nich to „Szarotka”. Polegał on na rehabilitacji i integracji dzieci chorych z ich zdrowymi rówieśnikami, podczas weekendowych biwaków oraz w czasie letnich i zimowych obozów. Drugi program: „Król Olch” był skierowany do starszej młodzieży i dorosłych, którzy pragnęli pomagać terminalnie chorym dzieciom.
- W realizacji ich uczestniczyły pielęgniarki, lekarze, nauczyciele, księża i klerycy. Działalność harcerska wspierała duszpasterstwo i pozyskiwała wielu ofiarnych ludzi do bezinteresownej służby chorym w wolontariacie, działającym nieprzerwanie od 2000 do 2018 r. Wolontariuszami byli uczniowie szkół średnich i studenci.
- Natomiast klerycy będący wolontariuszami pracowali nieodpłatnie jako salowi w czasie swoich wakacji oraz śródrocznych praktyk.
Akcja Katolicka
- Troszcząc się o dzieci, nie mogłem pozostawić bez duszpasterskiej opieki dorosłych. Stąd też w 1998 r. zrodził się pomysł zorganizowania Środowiskowego Oddziału Akcji Katolickiej. Jego realizacja była możliwa dzięki pomocy ks. kard. Franciszka Macharskiego i życzliwość prof. Jerzy Armaty oraz jego współpracowników.
- Członkami AK zostali, lekarze, pielęgniarki i pracownicy działu technicznego. Wziąłem sobie wówczas do serca słowa Jana Pawła II: „Skuteczność apostolstwa ludzi świeckich zależy od ich zjednoczenia z Chrystusem, który uczy: «Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić» (J 15, 5).
- Dostrzegłem ważne zadanie do spełnienia dla katolików świeckich pracujących w szpitalu. Szczególnie ważne było uświadomienie zobowiązań służby medycznej wobec chorego, zakorzenionych w społecznej nauce Kościoła.
- Stopniowo krystalizował się też program działania, którego założenia objęły trzy elementy: pogłębienie życia modlitwy, zrozumienie nauczania Kościoła w odniesieniu do zagadnień bioetyki oraz współpracę z Arcybiskupem Metropolitą Krakowskim. Nauczanie Jana Pawła II przypominało nam, że każdą zewnętrzną aktywność powinna uprzedzać żarliwa modlitwa osobista i wspólnotowa.
Działalność naukowa
- Wówczas często rozmawiałem z prof. Jerzym Armatą o różnych, bardzo trudnych kwestiach etycznych i pomyślałem, aby zacząć również poruszać te problemy w szerszym gronie: pracowników służby zdrowia, członków rodzin chorych i specjalistów znających zagadnienia medycyny, bioetyki, etyki lekarskiej i pokrewne. Były one od początku formą wykładów, następnie otwartego dialogu lekarzy, pielęgniarek z filozofami, teologami, prawnikami, psychologami, studentami, także ludźmi chcącymi podzielić się swoimi przemyśleniami i wątpliwościami.
- Stąd też od 1999 roku, w ramach szpitalnego duszpasterstwa, organizowane były dwa razy w roku sesje naukowe z cyklu „Etyka w medycynie”. Do udziału w nich zapraszani byli wybitni specjaliści: lekarze, prawnicy, psycholodzy, pedagodzy, teolodzy i filozofowie.
- Projekt sesji etycznych uzyskał aprobatę dyrekcji Instytutu Pediatrii i wielu wybitnych profesorów oraz lekarzy, którzy stali się jednocześnie wykładowcami w czasie kolejnych spotkań. Te spotkania bardzo szybko zainteresowały środowisko medyczne, ale także etyków, prawników i studentów spoza szpitala.
- Projekt sesji etycznych od początku zakładał przedyskutowanie najbardziej spornych problemów, z którymi spotyka się środowisko medyczne. O zainteresowaniu niech świadczą niektóre tytuły konferencji skupiające zazwyczaj od 150 do 300 osób: Korupcja w medycynie; Błąd lekarski; Eksperyment medyczny; Uporczywa terapia; Przemoc wobec dziecka; Leczenie operacyjne bliźniąt syjamskich; Próby samobójcze u dzieci i młodzieży; Wykorzystanie komórek macierzystych; Etyczne aspekty transplantologii; Etyczne aspekty nowoczesnej genetyki; Śmierć mózgu. Wcześniej żadna nie wzbudziła sprzeciwów.
- Kolejna XXVIII sesja miała dotyczyć tematu „Prawo dziecka do życia”. Nie odbyła się jednak powodu protestów lewicowego ugrupowania. Ten cykl został niespodziewanie przerwany 13 grudnia 2017 roku pomimo, że miał już osiemnastoletnią tradycję. W mojej ocenie odwołanie sesji należy widzieć w szerszym kontekście, starcia „kultury śmierci” i „kultury życia” na wszystkich płaszczyznach: moralnej, społecznej, politycznej, uniwersyteckiej.
- Projekt w tej formie został więc zakończony. Konferencja „Prawo dziecka do życia” zamykała cykl „Etyka w medycynie”. Uważam, że choć się nie odbyła, stała się tubą niemego krzyku dziecka, któremu nie pozwolono się urodzić, ale i takiemu, które umiera z powodu głodu, nędzy i przemocy dorosłych.
Dydaktyka – Medycyna Pastoralna
- Równolegle z pracą duszpasterską i naukową prowadziłem od 2003 roku zajęcia z alumnami VI roku teologii Wyższego Seminarium Misyjnego Księży Sercanów i innych seminariów w ramach medycyny pastoralnej.
- Uważam, że duszpasterz powinien nie tylko znać i rozumieć współczesną problematykę medyczną, ale umieć przeciwdziałać tendencjom poniżającym godność człowieka i zagrażającym jego życiu.
- Staje on również wobec trudnego wyzwania przekazania podstaw etyki katolickiej pracownikom służby zdrowia i formowania ich sumień. Należy zatem stworzyć mu możliwość dobrego przygotowania i doskonalenia zawodowego.
- W perspektywie Chrystusowej nauki Krzyża należy postrzegać wychowanie kolejnych pokoleń chrześcijan, a wśród nich osób konsekrowanych, do troski o chorych i umierających.
- W formacji duszpasterskiej chodzi bowiem przede wszystkim o uświadomienie osobistej odpowiedzialności za cierpiącego bliźniego, posiadającej moc Przykazania Miłości: „Abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem”(J 13, 34).
- Stosunek do cierpiących, chorych i bliskich śmierci jest niezwykle czułym testem relacji do Boga i wzajemnych odniesień również w rodzinie i wspólnotach. Brak wrażliwości na potrzeby cierpiących jest objawem poważnego kryzysu tożsamości chrześcijańskiej, zakonnej i kapłańskiej.
- Prawdziwa próba miłości dokonuje się bowiem w gotowości do nieustannego daru z samego siebie wzorem Jezusa. Kolejne kryzysy moralne zawsze związane były z dewaluacją miłości Boga i bliźniego. Natomiast odrodzenie przychodziło wraz z ludźmi, którzy dźwigając z miłością swój krzyż, zdolni byli jeszcze nadstawić swoje ramiona dla cudzego krzyża. Doskonale rozumiał to św. Paweł pisząc: „Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe” (Ga 6,2).
- Konkluzją, a zarazem ukazaniem niezwykłej odpowiedzialności za formację pastoralną, niech będą słowa Benedykta XVI skierowane do uczestników międzynarodowej konferencji Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia i Chorych: Szpitale winny być traktowane jako uprzywilejowane miejsca ewangelizacji, ponieważ tam, gdzie Kościół jest «miejscem obecności Boga», staje się zarazem «narzędziem prawdziwej humanizacji człowieka i świata». (przemówienie w rzymskiej siedzibie Katolickiego Uniwersytetu Najświętszego Serca, 3 maja 2012 r.).
Wizyta papieża Franciszka
- Ojciec Święty Franciszek to kolejny Namiestnik Chrystusa na ziemi, który nawiedzi szpital w Prokocimiu. Uczynił to 25 lat po wizycie św. Jana Pawła II.
- W przemówieniu powiedział: Nie mogło zabraknąć podczas mojej wizyty w Krakowie spotkania z małymi pacjentami tego szpitala. […] Chciałbym zatrzymać się na moment przy każdym chorym dziecku, przy jego łóżku, przytulić je każde z osobna, posłuchać chociaż przez chwilę każdego z was i razem milczeć wobec pytań, na które nie ma natychmiastowych odpowiedzi. I modlić się. […] Jakże bardzo chciałbym, abyśmy jako chrześcijanie byli zdolni do stawania u boku chorych, tak jak Jezus, z milczeniem, przytuleniem i modlitwą. […] Wspieram wszystkich, którzy ewangeliczną zachętę „chorych nawiedzać” uczynili swoją osobistą decyzją życiową.
Współpraca z Metropolitą, biskupami i życzliwość władz szpitala
- Duszpasterstwo od początku mogło rozwijać się i nadal się rozwija dzięki życzliwości dyrekcji szpitala i ścisłej współpracy z Metropolitą Krakowskim oraz dzięki pomocy ze strony Kurii i moich współbraci Księży Sercanów.
- Stałym zwyczajem w szpitalu w ciągu 25 lat były odwiedziny kolędowe księży kardynałów i biskupów w okresie Bożego Narodzenia oraz podczas „Światowego Dnia Chorego” (11 lutego) i w święto św. Łukasza Apostoła (18 października), patrona służby zdrowia. Dwukrotnie szpitalne święto Dnia Chorego miało rangę uroczystości archidiecezjalnych (rok 1997 i 1999).
- Pracownicy szpitala, pacjenci i harcerze wdzięczni za wieloletnią przyjaźń kard. F. Macharskiego, nadali mu 19.01.1999 r. tytuł „Honorowego Lekarza” oraz „Honorowego Harcerza Rzeczypospolitej”. Natomiast 5.06.2000 r. swojemu „Niezawodnemu Przyjacielowi” wręczyli „Laskę Skautową” przyznaną przez Naczelnika ZHP.
Zawierzenie Najświętszemu Sercu Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi
- W Wielki Czwartek, 9 kwietnia 2020 roku w czasie Mszy św. Wieczerzy Pańskiej, uroczyście zawierzyłem Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie i Kapelanię oraz wszystkich pacjentów z rodzinami, pracowników z ich rodzinami, pracowników emerytowanych, a także osoby związane z Kaplicą i duszpasterstwem. Uczyniłem to po 25. latach duchowych przygotowań ufając, że Niepokalane Serca Jezusa i Maryi będą królować w szpitalu dziecięcym w Krakowie, umacniać naszą wiarę, chronić nas od niebezpieczeństw i błogosławić.
Zatem Niech żyje Serce Jezusa przez Niepokalane Serce Maryi!
Podsumowanie
- Pragnąłem pomagać cierpiącym ludziom, dlatego rozpocząłem studia lekarskie. Wierzyłem, że ta droga jest najlepszą z wszystkich możliwych. Jednak cały czas nurtowała mnie myśl, czy Bóg nie oczekuje ode mnie czegoś więcej? Czy rzeczywiście mam być tylko lekarzem? Wówczas zacząłem jeszcze bardziej modlić się do Matki Bożej i Jej zawierzyłem swoje życie. Wierzę, że dzięki Jej wstawiennictwu zdobyłem się na odwagę wyboru drogi zakonnej i kapłańskiej, a przecież nie była to łatwa decyzja. Jestem głęboko przekonany, że Matka Boża wyprosiła dla mnie i Siostrze Bożenie Leszczyńskiej łaskę, abyśmy ofiarnie służyli Jezusowi ukrytemu w sercach chorych dzieci w Szpitalnym Betlejem tak długo, jak zechce tego Bóg.
Nie opuścić dzieci
Dawniej serce jak każdy człowiek miałem,
O chorobach i śmierci nie myślałem.
Los ludzi nie obchodził mnie,
Tak sam dla siebie chciałem szczęśliwy być.
Ty inaczej wszystko zaplanowałeś,
Wstrząsnąłeś mną i przeraziłeś.
Pokój serca odebrałeś,
Kazałeś mi bać się śmierci.
A kiedy walką wyczerpany
Sen z moich oczu odszedł,
Znowu pojawiłeś się,
I już inne serce dałeś…
Ludzi i śmierci bać się przestałem.
– To dziwne przeżycie.
Wewnętrznie umarłem,
Żeby odkryć w sobie życie…
Tylko jednego wciąż boję się,
Abyś Panie znowu nie odszedł…
Lepsza siostra śmierć
Niż bez Ciebie pustka…
Jeśli już dałeś mi serce,
Które może wytrzymać ciągłą bliskość śmierci,
Proszę Cię, daj też serce,
Które nie opuści umierających dzieci…
Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie, 26 sierpnia 2020 r.