Wieloletni mistrz nowicjatu, prowincjał i rekolekcjonista, znawca duchowości Serca Jezusowego i autor poczytnych publikacji, ks. Józef Gaweł SCJ obchodzi 80. rocznicę urodzin.

O Jubilacie pisałem wiele razy, a najczęściej z okazji jego książek, których ukazało się kilkadziesiąt, a ostatnia pt.: „Kwadrans przed Najświętszym Sakramentem” została wydana tego roku i jest propozycją modlitwy podczas adoracji. A że wielu ludzi już korzysta z tego swoistego modlitewnika, świadczy telefon gdzieś z Polski z życzeniami i zapewnieniem, że prezentem urodzinowym dla ks. Józefa będzie zakup 50 egzemplarzy dla znajomych i przychodzących do parafialnego kościoła na modlitwę i adorację. Pomysł oryginalny i wart naśladowania.

Rocznica urodzin, i to tak znaczna, kieruje zawsze do rodzinnych stron, którymi dla Jubilata są górzyste krajobrazy Węglówki. Zanim ujrzał i poznał to urokliwe miejsce, zobaczył najpierw swoich rodziców Marię i Wojciecha przychodząc na świat 1 lutego 1943 r., gdy kraj był pod okupacją niemiecką, a w pobliskich lasach działała partyzantka.

Tak o tym wspominał, gdy na wiosnę 2018 r. spotkaliśmy się przy drewnianym domu na os. Nad Rzeką w którym się urodził, gdzie zachowała się kołyska z jego dzieciństwa.

„Byłem czwartym w kolejności dzieckiem. Potem urodziły się jeszcze dwie siostry, a dzieciństwo, podobnie jak innych rówieśników, wypełnione było pracą w polu, pasieniem krów, chodzeniem do szkoły i kościoła”.

Mama Maria z domu Karpierz pochodziła z Węglówki, natomiast ojciec Wojciech Gaweł odziedziczył ziemię, gdzie w pobliżu stała kuźnia. Wówczas osiedle nazywało się Judaszówka, lecz to się zmieniło, kiedy w 1966 r. proboszczem na Węglówce został ks. Wiktor Kubina. Ogłosił on w kościele, że osiedle będzie nazywało się -  Nad Rzeką. Ale starzy mieszkańcy i tak mówią jeszcze do dziś: do Judosza nad Rzeką. Obecnie po kuźni ani śladu, a na jej miejscu powstała maryjna kapliczka.

Zbudowany w dużym sadzie przez Władysława Gawła w 1930 r. dom miał od strony ogrodu sporą werandę, gdzie zazwyczaj wieczorową porą, po ciężkiej pracy, przesiadywali wszyscy domownicy i pięcioro rodzeństwa po zmarłej w 1921 r. podczas epidemii tyfusu babci.

Ksiądz Józef opowiadając o swoim dzieciństwie wspomina je z wielkim sentymentem, podkreślając, że choć czasy były trudne, nie odczuwali głodu, a nawet dzielili się z sąsiadami tym, co obrodziło pole i dała stajnia. Jedzeniem dzielili się także z partyzantami.

„Miałem zaradnych rodziców i świątobliwą mamę, która żyła jedynie 56 lat i nie doczekała, podobnie jak ojciec moich święcen. Pamiętam, jak co tydzień przez Łysinę chodziła pieszo do Myślenic, by dostarczyć jedzenie bratu, który uczył się w liceum. Żyła dla nas i dla Boga. Kiedy na podniesienie w kościele dochodził do domu dźwięk sygnaturki razem z nami klękała w domu, a w czasie wykopek odmawialiśmy wspólnie różaniec. Także śpiewaliśmy w domu Gorzkie Żale – wspominał, dodając, że miał szczęście być przy jej śmierci, a zmarła w uroczystość Wniebowzięcia NMP.

„Przyjechał niemal w ostatniej chwili. Były wtedy żniwa. Mama zawsze chciała, by Józek był przy niej, kiedy będzie umierała i to życzenie chyba wymodliła” – dopowiada Aleksander Gaweł, starszy brat Jubilata, który postawił dom dla swojej rodziny po drugiej stronie drogi.

Kiedy Jubilat opowiada o swym dzieciństwie i rodzinie cytuje takie strofy: „Rodzinny dom to istny raj, dar Ojca niebieskiego. Chociaż byś przeszedł cały świat, nie znajdziesz piękniejszego. Tu się dziecina pierwszy raz do matki uśmiechnęła, tu się uczyła Boga znać, tu modlić się zaczęła”.

Przy każdej okazji ks. Józef z wielką ochotą wraca do rodzinnego gniazda. Jego silne więzy rodzinne są rezultatem m.in. atmosfery, jaka była w domu w latach, gdy się urodził, ale i w kolejnych. Te więzy jeszcze bardziej scementowało powołanie Jubilata do Zgromadzenia Księży Sercanów, profesja zakonna i święcenia kapłańskie oraz prymicje, które wyprawili mu najbliżsi.  

Oni też postarali się o niespodziankę z okazji 80-tych urodzin. Podarowali mu 80 czerwonych róż, które Jubilat położył przed ołtarzem w kaplicy domu sercanów w Tarnowie, w którym mieszka od wielu lat.

Kiedy zadzwoniłem z życzeniami i zapytałem, jak się ma Dostojny Jubilat, usłyszałem, że obecną rocznicę przeżywa w cichości i na modlitwie. W przeddzień Światowego Dnia Życia Konsekrowanego, wybrał się ze swymi współbraćmi do sanktuarium w Tuchowie na spotkanie osób konsekrowanych i tam dziękował za minione lata.

Owe 80 lat życia ks. Józefa Gawła wypełniło wiele wydarzeń w okresie dzieciństwa i młodości, ale najwięcej od momentu, kiedy jako 14-letni chłopiec w 1957 r. zgłosił się do Małego Seminarium prowadzonego przez sercanów z pragnieniem zostania księdzem zakonnym.

Jest nim 55 lat, a patrząc w przeszłość zawsze powtarza, że trzeba wielbić Boże miłosierdzie, bo tyle łask otrzymał i na swojej drodze spotkał bardzo dużo życzliwych ludzi pośród duchownych i świeckich. A patrząc w przyszłość dodaje: „Niech spełnia się wola Boża”.  

Ks. Andrzej Sawulski SCJ

Na zdjęciach:

  1. Przed domem rodzinnym z bratem Olkiem
  2. Dom rodzinny
  3. W ogrodzie przed kapliczką, gdzie stała kuźnia
  4. Kołyska, w której był kołysany
  5. Z najbliższą rodziną w ogrodzie – 1954 r.
  6. Prymicje w Węglówce
  7. Z rodziną w dniu prymicji
  8. Przy grobie rodziców w dniu prymicji