Sercańskie Dni Młodych odbyły się w tym roku pod hasłem „Jesteś Boski - mówi Ci Bóg”. Miały one formułę zupełnie inną niż dotychczasowe spotkania. Z powodu Covida zrezygnowaliśmy z jednego wydarzenia dla 300-400 osób, na rzecz 4 turnusów dla grup 40-50 osobowych. Łącznie uczestniczyło w tych 4 turnusach około 170-180 osób. Zdecydowana większość osób była z naszych sercańskich parafii. Uczestników indywidualnych spoza naszych kręgów było może 10-15 osób.

W ankiecie podsumowującej uczestnicy ocenili SDM w większości na 8 do 10 pkt w skali od 1 do 10. Tak więc ocena młodych ludzi jest bardzo wysoka. W tej samej skali animatorzy, siostry i księża ocenili SDM na 6 do 10 pkt.

Trudno jest ocenić która forma - masowa, czy grupowa - jest lepsza. Z pewnością atutem tegorocznej formy jest to, że praca w mniejszych grupach daje dużo więcej możliwości rozmowy, warsztatów, stworzenia interakcji. Pod względem merytoryczności zajęć z pewnością dużo lepsza jest forma małych grup. Z drugiej strony wiele osób zgłaszało też brak takich form, które normalnie wiązały się z SDMem - spotkań ze znajomymi z innych parafii, koncertu, dyskoteki, zaproszonych gwiazd itp. Choć te braki nie wpłynęły na bardzo dobrą ocenę wśród uczestników, to jednak trudno sobie wyobrazić, by taką formułę można by było zaproponować na stałe. Wszyscy bowiem zdawali sobie sprawę, że ta formuła SDMu była zupełnie wyjątkowa, dlatego łatwiejsza do zaakceptowania.

 

Coraz mocniej wypływa w naszym duszpasterstwie potrzeba tworzenia form tylko dla studentów. Na tegorocznym SDMie ta grupa wiekowa też się bardzo cieszyła, że mogą być „we własnym sosie”, bez młodszych. Na tym etapie nie wiadomo jeszcze co można zrobić, by i w wypadku SDMu spróbować na taką potrzebę odpowiedzieć.

 

(JK SCJ)


 

Ksiądz bp Adam Bab był obecny w czasie wszystkich czterech turnusach SDM opowiadając młodzieży o Kościele i odpowiadając na nurtujące pytania.

Odpowiadając również na kilka pytań na zakończenie SDM’u ksiądz biskup najpierw w kilku słowach przedstawił swoją posługę biskupią:

„Przede wszystkim podtrzymywanie relacji z wiernymi, bierzmowania czy wizytacje kanoniczne, które będąc bardzo intensywne po Wielkanocy teraz się wyciszają. W wakacje po parafiach jest więcej wydarzeń odpustowych czy też niekiedy zmiany personalne. Do tego życia biskupiego będzie również należało wspieranie biskupa diecezjalnego w administrowaniu Diecezją.”

Ksiądz biskup Adam niedawno został również został mianowany moderatorem Kurii Metropolitalnej w Lublinie. Jak sam mówi, funkcja ta właściwie sprowadza się do koordynowania współpracy różnych podmiotów kurialnych, w taki sposób, by ich zaangażowania i praca były wykonywane przez odpowiednią jednostkę wraz z jej kompetencją i nie dublowały się.

Ksiądz biskup jako duszpasterz młodzieży jeździł na Światowe Dni Młodzieży. W niektórych komentarzach sugerowano, że ŚDM jest bardzo blisko SDM (Sercańskie Dni Młodzieży). Czym dla księdza biskupa jest SDM?

„Osobiście miałem tutaj bardzo okazjonalny kontakt z młodzieżą. Inaczej niż na ŚDM, gdzie jest się z tą młodzieżą przez cały czas. Miałem tutaj okazję do spotkania się, która dla mnie osobiście było okazją bardzo budującą. Dlatego, że młodzież jest zainteresowana ważnymi sprawami, które są istotne dla człowieka w życiu. Zainteresowana rzeczami, które są dla nich ważne jako ludzi młodych. Oczywiście mają głowy, do których dociera informacja i ze świata, i z Kościoła. Niekiedy są takie sytuacje, że informacje, które docierają ze świata są oczywiste, a to co dociera z Kościoła nie jest oczywiste. Zamienia się to później w pewne wartościowanie. Myślenie, że w pewnych rzeczach Kościół nie ma racji a świat ma rację. Takie spotkanie z nimi jest okazją do tego, by te kontrowersje sobie wyjaśniać i porządkować. Kto i dlaczego rację ma lub kto i dlaczego tej racji nie ma”.

W tym świetle ksiądz biskup Adam odpowiada na pytania nurtujące dzisiejszą młodzież. Niektóre z nich mogą być pytaniami trudnymi, czy skomplikowanymi. Czego powinniśmy dzisiaj uczyć? Jakie wartości powinniśmy pokazywać?

„Sam fakt, że oni stawiają pytania, nawet, gdy one są trudne czy kontrowersyjne. Choć dla mnie nie są one kontrowersyjne. Nie gorszę się tymi pytaniami, ani się nie przerażam. Mają takie pytania jakie mają. Natomiast, że pytają znaczy, że chcą mieć wyrobione zdanie. Znaczy, że szukają odpowiedzi z którymi się utożsamią, które są dla nich ważne i które będą wpływać na ich wybory, widzenie tego świata i funkcjonowanie w tym świecie. Czyli stawianie pytań i szukania odpowiedzi służy, do odpowiedniego poukładania w głowie różnych rzeczy. Z tego nie wynika, że ktoś od razu ze wszystkim się zgodzi. Np. z przesłaniem Kościoła, z akceptacją którego może mieć problemy, gdyż ma przed sobą pewną drogę wiodącą do zrozumienia tego przesłania czy nauczania. Jednak lepiej jest pytać, rozmawiać, wyjaśniać niż stanąć jakby po dwóch stronach barykady oskarżając się bez dążenia do zrozumienia. Stawianie pytań i rozmowa sugeruje, że wszyscy mają dobrą wolę wzajemnego zrozumienia się”.

Można zauważyć, że szukanie wartości i ich przedstawianie dotyka sprawy powołania. W tym kontekście możemy zapytać czy zabiegać o powołania? I jak o nie zabiegać?

„Podpowiedzią ewangeliczną tutaj, że trzeba Pana żniwa prosić o żniwiarzy. Dlatego wołanie Kościoła i jego modlitwa jest takim auto-definiowaniem swojej sytuacji, że potrzebujemy pasterzy, potrzebujemy ludzi do służby w Kościele, bo bez nich Kościół się nie obejdzie i nie będzie sobą. Więc jest to podejście ewangeliczne, wynikające z przesłania Pana Jezusa. Jednak towarzyszy tej sprawie również aspekt humanistyczny czy psychologiczny. Słowo „powołanie” kojarzymy z cało-życiową decyzją. Z pewnym wyborem, który ma dotyczyć całego życia. Wydaje mi się, że dzisiaj myślenie o tym jakie życie jest szczęśliwe czy spełnione nie obejmuje decyzji cało-życiowych, a wręcz przeciwnie, w sposób spełniony i szczęśliwy żyje ten kto, tu i teraz, jest tym kim chce być. Nie oznacza to, że w tej postawie wytrwa jutro czy pojutrze. Tutaj szczęście będzie definiowane raczej jako możliwość dokonania zmiany poprzednio podjętych decyzji. Tutaj jesteśmy w pewnym innym rozumieniu kim jest człowiek i na czym polega jego szczęście. Takie spotkanie jest okazją do tłumaczenia, że nie ma braku szczęścia w podejmowaniu cało-życiowych decyzji, jak to dzisiaj być może się lansuje. Wręcz przeciwnie. Człowieczeństwo spełnione, integralne, piękne to jest takie, które jest oparte na pojęciach: „jestem wierny”, „jestem stały”. W sprawach ważnych, kluczowych, fundamentalnych będę zachowywał tę samą pozycję. Będę miał do nich ten sam stosunek. W takim życiu będę czuł się szczęśliwy. Tutaj więcej chodzi nie tyle o wykład teoretyczny o szczęściu tylko o praktyczne świadectwo. W tej postawie, że idę przez większość czy całe moje życie drogą pewnego powołania, nie będę miał poczucia ograniczenia swojej wolności czy stłamszenia swoje człowieczeństwa”.

Takie definiowanie szczęścia, przywiązanie czy też nie-przywiązanie do wartości, trudny czas ostatniego czasu pandemii, może sugerować, że młodzież jest daleko od Kościoła i nim się nie interesuje. Jednak nawet taki SDM mówi wręcz coś przeciwnego. Młodzież jest zainteresowana Kościołem. Jak jeszcze bardziej przyciągnąć młodzież do Kościoła?

„Myślę, że to jest istotne stwierdzenie. Czym innym jest opierać się na wypowiedziach, niekiedy przeciwnych Kościołowi, i stawiać tezę, że młodzież z Kościoła odchodzi. Nawet biorąc pod uwagę statystyki czy wartości liczbowe wskazujące na to, że więcej młodzieży w Kościele nie ma niż jest, więcej młodzieży nie chce się utożsamiać z Kościołem niż chce się utożsamiać, będzie to faktem. Taka jest nasza rzeczywistość. Sytuacja ta została przez pandemię obnażona, a nawet sprowokowana. Jednak prawdą jest również, że jest taka młodzież, która we wspólnocie ludzi wierzących widzi dla siebie istotną wartość i chce tę wiarę i doświadczenie tej wspólnoty pielęgnować. Przejawem tego są chociażby uczestnicy SDM’u i innych spotkań młodzieżowych, które w czasie tych wakacji odżyły i mają miejsce. I tam są obecni młodzi. Może nie są w stosunku do swoich rówieśników większością, ale są. Warto się ich pytać, dlaczego w świecie proponowanych wartości, oni dokonują takich wyborów. Odpowiedzi na te pytania będą świadectwem dla własnych rówieśników. To oni muszą powiedzieć swoim rówieśnikom dlaczego, z jakich racji i powodów, mimo wszystko, chcą być w Kościele i są w Kościele. Odpowiadanie na te pytania jest ewangelizowaniem. Oni są świadkami”.

Serdeczne Bóg zapłać za rozmowę.

(z ks. biskupem Adamem Babem rozmawiał ks. Zdzisław K. Huber SCJ)

 

Podczas Eucharystii, w czasie głoszonego Słowa, ks. bp Adam sugerował odpowiedź na pytanie „Jaki jest sens życia?”, przedstawiając postać współczesnego świętego, młodzieńca z Włoch, błogosławionego Karola Acutisa. Odwołał się do słów tego młodego człowieka, a jakże dojrzałego, który w obliczu swojej własnej śmierci powiedział, że czynił wszystko co podobało się Bogu. To jest ten manifest i sens życia. Iść z Bogiem poprzez krótkie czy długie obecne życie, by w konsekwencji żyć z Bogiem w wieczności. Ks. biskup zachęcał do podjęcia tej drogi.

(ZKH SCJ)