Do Radnej Góry, gdzie Siostry Józefitki osiadły pośród pięknego lasu niedługo po wojnie, trafił nieco przypadkowo w 1974 r. zastępując kapelana. Miał wtedy 13 lat kapłaństwa, które otrzymał z rąk bpa Juliana Groblickiego w Stadnikach (24.03.1961). Do tego momentu był wikariuszem w Chmielowie, a w kilku biurach dla dobroczyńców (Kraków, Tarnów, Stadniki) pracował na rzecz prowincji i dla tych, którzy pomagali w jej rozwoju. W Tarnowie był też w latach 1963-66 spowiednikiem małoseminarzystów.

„Praca biurowa wymagała wytrwałości, którą posiadał w nowicjacie i w seminarium. Mało kto wie, że miał uzdolnienia w kierunki stenografii. Dobrze opanował tę sztukę już w seminarium” – wspomina ks. Franciszek Czaja, rocznikowy kolega, dodając, że razem byli w latach 1954-56 w Tyńcu po likwidacji Stadnik, a po święceniach ukończyli u franciszkanów w Krakowie tzw. tirocinum pastoralne.

O Radnej Górze, gdzie ks. Józef został kapelanem józefitek, jeszcze kilkanaście lat temu, nie łatwo było coś znaleźć nawet w Internecie. Dlaczego? Wyjaśnia s. Stefania Jaworska CSSJ, która w tym miejscu mieszkała 17 lat.

„Radna Góra to tylko nasz klasztor, który leży na skraju wsi Zdziechowice w gminie Zaklików. Stoi on na miejscu domu, który był w czasie powstania styczniowego punktem spotkań i narad przywódców zrywu, a nawet – jak wieść niesie – z udziałem Romualda Traugutta. Stąd nazwano to miejsce Radna Góra” – opowiada była matka generalna zgromadzenia, dodając, że w okolicy od dziecka wiedzą, że ta nazwa dotyczy klasztoru.

Zanim w tym miejscu pojawiły się siostry, pośród lasów stał okazały dom z poddaszem otoczony budynkami gospodarczymi i rozległym polem. Jego właścicielką była Anna Nagórska, która z Kalisza przeniosła się do tego uroczego zakątka kraju po I wojnie św., nabywając budynek od kogoś z rodziny.

Od czasów jednego z największych w XIX wieku zrywu narodowego, przez wiele lat w „dworku” panowała głucha cisza, ale kiedy pojawiła się w nim nowa właścicielka zaczął on znów tętnić życiem patriotycznym i kulturalnym. Panna Anna organizowała koncerty, czytanie dzieł wybitnych Polaków, stworzyła środowisko dyskutujące o wierze i Ojczyźnie. Jako osoba obdarzona wieloma talentami (pisała poezję, grała na fortepianie, malowała), absolwentka paryskiej Sorbony, stała się wychowawczynią młodego pokolenia Polaków w okresie międzywojennym i powojennym (1882-1963) To o niej krakowski pieśniarz i poeta Leszek Długosz powiedział, że "nauczyła go wszystkiego - czytać, pisać, oglądać i widzieć przyrodę i świat, wreszcie tworzyć".

Po II wojnie światowej Anna Nagórska opuściła Radną Górę i za propozycją proboszcza Zaklikowa ofiarowała swój dom Zgromadzeniu Sióstr św. Józefa. Siostry wprowadziły się do niego w styczniu 1948 r. po dostosowaniu budynku do swych potrzeb. Kilka miesięcy wcześniej nową wspólnotę na obszarze diecezji lubelskiej erygował bp Stefan Wyszyński.

Kiedy w 1974 r. przybył do tego miejsca ks. Piekorz od razu włączył się w rytm życia i pracy sióstr, których mottem są słowa: „Serce przy Bogu, ręce przy pracy”. Odprawiał w utworzonej na poddaszy kaplicy Mszę św., prowadził nabożeństwa, a często był widziany z różańcem, który był jego ulubioną modlitwą. Potem kaplicę przeniesiono na parter, a z Mszy św. u sióstr korzystali okoliczni mieszkańcy, którzy do kościoła w Zaklikowie mieli kilka kilometrów.

„Warunki na początku były spartańskie, ale ksiądz Józef się nie zrażał różnymi niewygodami. Ludzie stali na korytarzu bo nie mogli pomieścić się w kaplicy wielkości pokoju, który sąsiadował z jego mieszkaniem” – wspomina s. Stefania.

„Był pobożny i pogodny na swój sposób. Miał najpierw jakiegoś „komarka”, potem małego Fiata. Gdy coś zaplanował zrobić, musiał to zrealizować” – opowiada ks. Czaja, który ofiarował mu przez siebie wykonany różaniec.

W historię Radej Góry wpisał się jeszcze czymś oryginalnym, co wzbogaciło urodę tego miejsca. Na początku lat 80. Zgromadzenie Józefitek postanowiło zbudować nowy, większy budynek z okazałą kaplicą, bowiem dom pamiętający czasy powstania nie nadawał się do remontu. W pewnym momencie ks. Józef musiał drewnianymi belkami wesprzeć dach, który groził zawaleniem. Siostry zawsze mogły liczyć na swego kapelana, który dał się poznać, że chętnie zakasuje rękawy, kiedy trzeba było coś zrobić.

Po kilku latach budowy, siostry i ks. Józef zamieszkali w nowej siedzibie. Tymczasem po budowie pozostała spora góra ziemi przemieszanej z kamieniami. Dodatkowo dużo kamieni zostało po wyburzeniu starego domu. Wówczas kapelan wpadł na pomysł, by wykorzystać ów budulec na stworzenie w ogrodzie czegoś w rodzaju kalwarii z grotami i bramami połączonymi murem.

„Wstawał wcześnie rano, śpiewał Godzinki, a potem zaczynał budować” – opowiada ks. Józef Gaweł, dodając, że mimo nie najlepszego zdrowia był silnym fizycznie.

Przedsięwzięcie było znaczne jak na jedną osobę, ale ks. Józef lubił samotną pracę. A koncepcje rodziły się coraz śmielsze. I tak wśród kamiennej alei liczącej kilkadziesiąt metrów wzniósł bramy, którym dał nazwę Fides (wiara) i Spes (nadzieja), a na murach umieścił m.in. tablice 8 Błogosławieństw i Dekalogu, które – jak zanotował w prowadzonym dzienniku budowy – wykonał w zimie w swym pokoju. W dzienniku pisał o kolejnych pomysłach, m.in. murze z wnękami na stacje drogi krzyżowej i tajemnicami różańcowymi, które też zrealizował. Często natchnienia pojawiały się ni stąd, ni zowąd. Na przykład w autobusie do Lublina przyszła myśl, aby dokonać korekty na jednej z bram, by mianowicie zamieścić także piętnastą stację Zmartwychwstanie Jezusa.

„Temu solidnemu murowi usiłowałem nadać kształt leżącego poziomo serca, którego szczyt skierowany jest ku północnemu wschodowi, a okno ku północnemu zachodowi. Wewnątrz tego serca czekała na obsypanie ziemią grota Matki Bożej. Dziewięć metrów długa, kręta aleja zmurowanymi barierami symbolizuje niejako płomyk Serca” – zanotował.

W dalszej kolejności powstała jeszcze grota Maryi i Bożego Narodzenia z ołtarzem polowym, a inspiracją dla ks. Józefa do ich powstania był zbliżający się dwutysięczny rok narodzenia Jezusa. Pragnął w ten sposób upamiętnić to niezwykłe wydarzenie w Kościele.

W każdej wolnej chwili, ubrany w ulubioną kraciastą koszulę, zbierał kamienie, które potem zwoził taczkami i obrabiał.

„Ludzie byli mu bardzo życzliwi. Przywozili mu kamienie także ze swoich pól, a on w upale czy zimnie murował i murował” – opowiada s. Jaworska, dodając, że było to dzieła jego serca i rąk. A sam pisał o tym tak: „Od tamtej chwili z całym poświęceniem, energicznie zabrałem się do roboty. Była to jeszcze wciąż praca fizyczna, lecz jej celem, nie tak jak dotychczas, nie była użyteczność gospodarcza lecz religijna. Miała to być korona wszystkich dotychczasowych, pospolitych wysiłków fizycznych”.

Kiedy wszystko było już gotowe, radnogórską kalwarię poświęcił ordynariusz sandomierski bp Wacław Świerzawski. Na grocie znalazła się tablica z napisem: „Umiłowanemu Bogu, który się narodził, aby nas zbawić, tę grotę w kornej ofierze składa wiek dwudziesty”.

„Radna Góra to przede wszystkim dom józefitek, ale stała się także znana dzięki temu, co zbudował ksiądz Józef. Ludzie bardzo mile go wspominają, jako księdza pobożnego i pracowitego” – mówi ks. Marian Kowalczyk, obecny kapelan klasztoru, który przybył tu w 2010 r.

Wszystko, co wymyślił bez żadnych planów i własnymi rękami postawił, jest podziwiane przez osoby zapuszczające się do tego miejsca na chwilę lub nieco dłużej. Siostry bowiem w swej leśnej pustelni goszczą przez cały rok różne grupy rekolekcyjne, także związane z pisaniem ikon. Wszyscy mają okazję zobaczenia dzieła życia ks. Józefa. Każda grota, bramy i mury wzniesione zostały ku chwale Jezusa i Maryi. A każdy z wielu tysięcy kamieni, który przeszedł przez jego ręce, wpisuje się w zawołanie sióstr, którym posługiwał 34 lata - „ Serce przy Bogu, ręce przy pracy”.

„Ksiądz Józef znacząco wpisał się w dzieje naszego domu. Był bardzo oddany swej posłudze kapelana, ale także otwarty na ludzi, naszych leśnych sąsiadów. Mamy wobec niego wiele wdzięczności i na długo pozostanie w naszej pamięci” – podsumowuje s. Jaworska.

Po 2008 r. ks. Piekorz zamieszkał we wspólnocie domu nowicjatu sercanów w Kątach Starych, gdzie cały budynek i otaczający go spory mur jest również z kamieni. Tutaj modlił się, pomagał w miarę możliwości duszpastersko, był spowiednikiem m.in. Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego w Pacanowie. Często widywany był jak wędrował z różańcem po klasztornych korytarzach i ogrodzie. Otoczony troskliwą opieką współbraci odszedł w szpitalu w Busku Zdrój w dniu 20 grudnia 2024 r. Został pochowany w kwaterze sercanów na cmentarzu w Stadnikach.

Ks. Andrzej Sawulski SCJ

Na zdjęciach, m.in. dom podarowany józefitkom przez Annę Nagórską - właścicielkę Radnej Góry; ks. Józef Piekorz na budowie nowej części klasztoru, wśród sióstr, w czasie nawiedzenie kopi obrazu Jasnogórskiego; kalwaria radnogórska, nowy dom św. Józefa, w klasztorze w Kątach Starych, 75 lat józefitek w Radnej Górze.

Zdj. archiwum Sióstr Józefitek, nowicjatu scj i własne.