19 marca jest dniem, w którym wspominamy świętego Józefa szczególnego patrona Zgromadzenia Księży Sercanów. Nasz Założyciel o. Leon Dehon miał szczególny szacunek dla tego świętego. Jest również dniem w którym o. Dehon pożegnał swoją matkę.

 

W Konferencjach i kazaniach Ojca Dehona do nowicjuszy, które możemy znaleźć w zeszytach ks. Stanisława Falleura SCJ możemy znaleźć wiele myśli, które związane były z osobą świętego Józefa.

W rozważaniach zawartych między 9 listopada 1879 – 21 października 1881 możemy znaleźć słowa wypowiedziane w związku z otwarciem miesiąca św. Józefa:

Św. Józef daje nam w swym życiu podobieństwo do naszego życia jako Oblatów. Widzimy że narodził się w Nazaret, by tam spędzić swe życie w ciemności, jak Maryja; to zubożała rodzina królewska, zanim wyda Chrystusa, podejmuje wielkie wynagrodzenie, rozpoczęte w Babilonie. Zaledwie jego łączność z Maryją zaczęła wchodzić bezpośrednio w życie wynagrodzenia, oto nadchodzi doświadczenie. Doświadczenie znajdywać będzie się zawsze na drodze wynagrodzenia, na drodze zadośćuczynienia. Ale jego ufność zasłużyła z całą pewnością na to. Że anioł przybywa by usunąć niepokój. Później następować będą inne radości i inne cierpienia. Później życie głębokie w Nazaret. Starajmy się w tym miesiącu odgadywać jego wewnętrzne rozmowy z Jezusem. Musiał znać Pisma, mieć specjalne światła na ich temat. Patrzmy więc na Józefa i naśladujmy go w tym miesiącu w jego ukrytym życiu w Nazaret.

 

W środę 3 marzec 1880 roku zauważa:

Dziś koniec naszej nowenny. Była ona warunkowa. Czy wypełniliśmy warunki? Czy nasza lekkomyślność nie pominęła przepisanych aktów pokory i miłości? Chcielibyśmy mieć powołania. Otrzymujemy je. Nie mijają dni, by św. Józef nie przyprowadzał kilku. Czy zasłużyliśmy sobie na względy tego wielkiego świętego?

O św. Józefie możemy mówić tylko w jego odniesieniu do Jezusa ofiary i żertwy, to znaczy o jego współczuciu dla swego syna adoptowanego. Współczucie to bardzo ładnie wyrażone jest w rozdziale 53 Izajasza, które Kościół przepisuje na święto Matki Bożej Współczującej. To co tam jest powiedziane, odnosi się do wszystkich świętych, których życie było życiem współczucia, to znaczy łączności z cierpiącym Jezusem. W tym zawiera się sekret świętości. Co Jezus przyszedł czynić, jeśli nie wynagradzać podejmując cierpienie? Odkupienie nie jest czym innym tylko przebłagalnym cierpieniem, a wynagrodzenie trwające i działające odkupienie, dokonywane przez dusze idące w ślady Jezusa życiem współczucia, kontemplacji cierpień Jezusa. Po Maryi nikt bardziej jak św. Józef nie brał udziału w tym życiu współczucia. Inni święci musieli uciekać się do kontemplacji by iść tą drogą, św. Józef własnymi oczyma widział swego Zbawiciela, cierpiącego najpierw w żłóbku, później w Egipcie, następnie w Nazaret (s. 125).

 

Bł. papież Pius IX ogłosił świętego Józefa patronem Kościoła powszechnego słowami: „Gdy zaś w dzisiejszych smutnych czasach Kościół św., Matka nasza, doznaje tak wielkiego ucisku i prześladowania, że nieprzyjaciele jego zdają się myśleć, iż bramy piekielne przezwyciężyć go zdołają – biskupi całego katolickiego świata upraszali pokornie Ojca Świętego w swym własnym jako też swych owieczek imieniu, by raczył ogłosić św. Józefa patronem całego katolickiego Kościoła. Ponieważ prośby te stawały się coraz żywsze i powszechniejsze, w chwili zebranego Soboru Watykańskiego Ojciec Święty Pius IX, głęboko wzruszony ostatnimi wypadkami, chcąc siebie i wszystkich wiernych polecić szczególnej, a przemożnej opiece św. Józefa, raczył zadośćuczynić żądaniom czcigodnych biskupów, ogłaszając uroczyście św. Józefa patronem Kościoła Świętego, i nakazał, aby święto 19 marca przypadające zostało podniesione do świąt pierwszej klasy, jednak bez oktawy z powodu Wielkiego Postu. Ojciec Święty nakazuje również, aby postanowienie to objęte dekretem Świętej Kongregacji Obrzędów ogłoszone zostało w dniu poświęconym ku czci Najświętszej Panny Niepokalanie Poczętej, Oblubienicy św. Józefa”.

 

W tym dniu również zmarła matka o. Dehona.

Stefania Adela Vandelet (1.12.1812 - 19.3.1883) w przeciwieństwie do swego męża otrzymała wychowanie, które kładło mocny nacisk na osobistą religijność. Stefania Vandelet wydała na świat troje dzieci. W wieku zaledwie 4 lat umiera drugi syn: Leon. Stało się to na kilka miesięcy przed urodzeniem Leona Gustawa Dehona. W swych wspomnieniach o. Dehon opisuje, że matka płakała na wspomnienie zmarłego synka; kiedy Leon Gustaw w wieku 4 lat zapadł na poważną chorobę, w matce zrodził się straszliwy lęk. Po wyzdrowieniu Leona matka jeszcze bardzie troszczy się o swego syna.

Moja matka miała największy ze wszystkich wpływ na mnie i nawet jej grób przemawia z autorytetem, który przenika głęboko moją duszę (NQT XII/1897, 72).

Tak wspomina swoją matkę o. Dehon w 1897 roku. Od niej i z nią Leon uczy się modlić, z nią idzie do kościoła, ona stoi na początku jego pierwszych religijnych wspomnień, ona natchnie go nabożeństwem do Najświętszego Serca, do Matki Bożej i do Św. Józefa. Święci z dzieciństwa matki stają się również świętymi, którzy towarzyszą synowi. Sam o. Dehon opisuje szczególny rodzaj „procesu wychowawczego”: Piękna dusza mojej matki przechodziła po trochu do mojej duszy. (NHV I/6v).

Jedyne rozczarowanie, jakie przeżył Leon Dehon odnośnie matki, dotyczy jego decyzji co do powołania. Leon Dehon był świadomy opozycji swego ojca, ale liczył bardzo na pomoc matki. Jednak: matka, na którą tak bardzo liczyłem, że mi pomoże, opuściła mnie zupełnie. Była pobożna i pragnęła, abym również ja był pobożny, lecz kapłaństwo ją przerażało. Wydawało się jej, jakbym przez moje powołanie przestał należeć do rodziny, jakbym został dla niej stracony (NHV IV/101).

W ostatnich latach swego życia Stefania Dehon była prawie sparaliżowana. Cyryl Petit, przyjaciel Leona Dehona i proboszcz w Buironfosse odwiedzał ją regularnie w imieniu swego przyjaciela. W listach pisze, jak matka o. Dehona przygotowała się do śmierci: Podczas każdej mojej wizyty stwierdzałem, że Chrystus coraz bardziej doskonalił tę piękną duszę i oczyszczał ją dla nieba. Oto jakie jeszcze łaski wypływają z Bożego Serca! (List z 5.01.1881, cyt. w NHV XIV/148).

Tuż przed śmiercią matka łączy się jeszcze raz ze swoim synem, składając ślub żertwy. 19.03.1883 roku umiera w wieku 69 lat.Moja matka była jednym z największych darów Boga, źródłem tysięcy łask. Jakąż godność życia, jakąż wiarę, jakież cnoty, jakież serce posiadała! (NHV I/ 3r).

Zob.  https://scj.home.pl/studia/dehondoku/doku.php?id=la_capelle

 

W okresie Wielkiego Postu możemy również zwrócić uwagę na Drogę Krzyżową odbytą wraz ze świętym Józefem -  https://www.zyciezakonne.pl/wiadomosci/kraj/droga-krzyzowa-ze-sw-jozefe-119422/.

ZKH SCJ