Kiedy 23 czerwca 1963 roku w katedrze wawelskiej, ówczesny biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej, 43-letni Karol Wojtyła, wyświęcił diakona Jakuba Gila na prezbitera, ten miał 24 lata.
Nie wiedzieli wtedy, ani przyszły Następca św. Piotra, ani dzisiejszy Jubilat, że 36 lat później, 16 czerwca 1999 roku Karol Wojtyła-Jan Paweł II, wróci tam, „ gdzie wszystko się zaczęło”, a w drzwiach wadowickiej świątyni Ofiarowania NMP powita Go proboszcz parafii, ks. Jakub Gil. Ich drogi znów się spotkały – nowy proboszcz parafii narodzin przyszłego papieża towarzyszył Namiestnikowi Chrystusa w tej niezwykłej pielgrzymce do miejsca tak bliskiego Jego sercu.
Kiedy młody Kuba usłyszał Chrystusowe wołanie „ pójdź za Mną”, Glisne nie miało swojej świątyni. Tą najbliższą, był kościół parafialny św. Michała Archanioła w Mszanie Dolnej, a rodzinna wioska alumna Jakuba Gila była częścią tej parafii. Dziś trudno sobie wyobrazić, że podczas wakacji, w okresie Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, kleryk Jakub Gil, każdego dnia, na piechotę, maszerował spod Lubonia na poranną Eucharystię do Mszany Dolnej.
Kiedy był już na II roku, za głosem Pana poszedł kolega, rok młodszy Jan Franczak. We dwójkę było im raźniej, a ponad 15 km. w obie strony były z pewnością czasem dobrze wykorzystanym na długie rozmowy i wspólną modlitwę. Czas seminaryjnej formacji szybko minął.
W 1962 roku święcenia diakonatu i rok później święcenia kapłańskie i prymicyjna Eucharystia w kościele św. Michała Archanioła w Mszanie Dolnej.
Skierowanie na pierwszą parafię po święceniach jest zawsze ogromnym przeżyciem dla neoprezbitera. Ks. Jakub Gil otrzymuje aplikatę do Zubrzycy Górnej i posługuje tam pierwsze trzy lata swojego kapłaństwa. Następnym przystankiem, od lata 1966 są Zebrzydowice, w których duszpasterzuje do 1970 roku, kiedy abp. Karol Wojtyła kieruje młodego ks. Gila do parafii Najświętszej Rodziny w Zakopanem. W zakopiańskiej, farnej parafii, kapłan z Glisnego pracuje pięć lat.
W 1975 roku metropolita krakowski mianuje 36-letniego ks. Jakuba Gila rektorem tworzącej się parafii św. Krzyża pod Giewontem – budowanie zrębów nowej wspólnoty zajmuje dwa lata i wtedy kard. Karol Wojtyła wyznacza dzisiejszemu Jubilalatowi kolejne zadanie, chyba najtrudniejsze – budowę kościoła w podkrakowskim Grębałowie – dziś to Wzgórza Krzesławickie. Po uzyskaniu pozwolenia na budowę Domu Parafialnego i plebanii w 1977 roku, zgody na rozpoczęcie prac budowlanych doczekał się też kościół. Stało się to w trudnym 1980 roku. Nowy proboszcz z oddanymi sprawie parafianami zjednoczyli się wokół wspólnego dzieła i ruszyły prace. Nową świątynię już w 1987 roku konsekrował kard. Franciszek Macharski.
Ks. Jakub Gil, budowniczy kościoła Miłosierdzia Bożego pozostaje w parafii jeszcze do 1994 roku, kiedy to zostaje dyrektorem Caritas diecezji krakowskiej. Kolejne cztery lata to praca na rzecz ubogich i potrzebujących. 7 lutego 1998 obejmuje papieską parafię w Wadowicach, zastępując przyjaciela Jana Pawła II z czasów seminaryjnych, ks. Kazimierza Sudera.
Za kilkanaście miesięcy gości w Wadowicach najdostojniejszego z Gości – Ojca św. Jana Pawła II, a siedem lat później Jego następcę, papieża Benedykta XVI, który w 2007 roku mianuje proboszcza wadowickiej bazyliki infułatem.
Latem 2011 roku ks. infułat Jakub Gil przekazuje klucze do papieskiej parafii swojemu następcy, ale Wadowic nie opuszcza i służy swoim doświadczeniem i gorliwością po dziś....a dziś powrócił na chwilę tu, „ gdzie wszystko się zaczęło”, pod Luboń, do rodzinnej wioski, by razem z rodziną, sąsiadami z os. Krupy, braćmi w kapłaństwie i tymi, których na swojej długiej, bo 60–letniej kapłańskiej drodze spotkał.
Prosił proboszcza, ks. Andrzeja Sawulskiego, żeby ten diamentowy Jubileusz był skromny. I był przepełniony dziękczynieniem i radością za dar kapłaństwa. Pod Luboń przyjechali bracia kapłani - rodak z Glisnego, ks. prałat Jan Franczak, następcy Jubilata w wadowickiej bazylice - ks. prałat Stanisław Jaśkowiec i ks. Jarosław Żmija. Z bliskiej Wadowicom Choczni przyjechał ks. Zbigniew Bizoń, a ze świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie ks. prałat Tadeusz Aleksandrowicz, którego korzenie wyrosły na zagórzańskiej ziemi. Nie mogło zabraknąć kapłanów z dekanatu mszańskiego, na czele z jego dziekanem, ks. prałatem Tadeuszem Dziedzicem, ale także proboszczowie i wikariusze z obu mszńskich parafii, Niedźwiedzia, Poręby Wielkiej, Koniny, Lubomierza, Mszany Górnej, Łętowego, Olszówki i Węglówki. Byli gliśniańscy strażacy, uczniowie i nauczyciele, przewodniczący Rady Gminy Mszana Dolna i chórzyści z parafii św. Michała Archanioła. Kto miał góralskie odzienie, w takim na tę uroczystość, pierwszą w dziejach parafii, się wybrał.
W homilii, ks. Andrzej Sawulski w ciepłych i mądrych słowach zwrócił się do Jubilata - Rodaka: "...znacznie przekroczyłeś już biblijny Rubikon co do wieku życia, ale też lat w kapłaństwie. Dziś możesz powiedzieć za św. Pawłem: W dobrych zawodach wystąpiłem, wiary ustrzegłem. Ale mamy nadzieję, że na wieniec sprawiedliwości jeszcze nie czas. Bieg Twego życia kapłańskiego nadal trwa. Nadal czekają ludzie na Bożą łaskę, którą mogą otrzymać przez Twoje kapłańskie serce i dłonie. I choć może sił ludzkich mniej, to dobrze wiesz, że siłą dla kapłana jest Chrystus, za którym wyruszyłeś ponad 60 lat temu od tych pagórków leśnych i łąk zielonych, by mówić i dać świadectwo o miłującym nas Bożym Sercu."
Zanim ruszyła odpustowa procesja wokół świątyni, do diamentowego Jubilata ruszyły delegacje z życzeniami i gratulacjami. Były gliśniańskie Gospodynie i dzieci ze szkoły, strażacy i chórzyści, marszałek gminnego parlamentu i na koniec....sam proboszcz.
Miał dla Jubilata dwie niespodzianki! Pierwsza z Wiecznego Miasta, błogosławieństwo od samego papieża Franciszka, druga, okolicznościowy adres z życzeniami i zapewnieniem o modlitwie, od krakowskiego Metropolity, abp. Marka Jędraszewskiego.
Po uroczystym Te Deum laudamus, Jubilat przewodniczył procesji wokół świątyni, a na koniec udzielił kapłańskiego błogosławieństwa.
Po duchowej uczcie przy ołtarzu, nadszedł czas na poczęstunek przy stole. Ale zanim ks. Jakub pobłogosławił odpustowy obiad, chórzyści z Mszany Dolnej odśpiewali gromkie Plurimos Annos i „poprawili” naszym polskim Sto lat!
I ja tam byłem....a com widział i słyszał na Facebook wrzuciłem! .....a bigos był przepyszny!
Tadeusz Filipiak