Rok 2018 przynosi naszej zakonnej rodzinie dwie ważne rocznice związane z założycielem Zgromadzenia Księży Sercanów ojcem Leonem Dehonem – 175. urodziny i 150. rocznicę święceń kapłańskich.

Leon Dehon urodził się 14 marca 1843 r. w północnej Francji, w małej miejscowości La Capelle. Był drugim synem Aleksandra Juliana - dość zamożnego ziemianina i fabrykanta, chrześcijanina z tradycji, mniej z praktyki, oraz głęboko religijnej i żarliwie praktykującej matki Stefanii Vandelet. Wychowana w internacie dla dziewcząt przejętym przez siostry ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa św. Zofii Barat, matka Leona przesiąknięta była pobożnością Serca Jezusowego. Zasiała ona w duszy ukochanego syna ziarno tego, co w swoim dojrzałym już czasie wybuchnie zżerającym go płomieniem. Zasiała ducha miłości wynagradzającej.

Dzieciństwo spędził więc Leon pod czujnym okiem swojej matki, ale młodość ze szkołą średnią przeżył w znacznie surowszych warunkach - w odległym nieco od La Capelle Kolegium w Hazebrouck. Tam też posłyszał wezwanie Boga do kapłaństwa. Było ono tak silne, że gdy po studiach w Hazebrouck młody Leon wrócił do La Capelle, zaskoczył swym postanowieniem zwłaszcza zacnego, lecz ambitnego ojca, lokalnego magnata - do tego stopnia, że ten postanowił w sposób stanowczy przeciwdziałać jego zamierzeniom najprzód przez narzucenie studiów politechnicznych i prawa w Paryżu, a następnie przez organizowanie trwającemu w oporze synowi kolejnych podróży, na początku po zachodniej Europie, a następnie, po 4-letnim pobycie w Paryżu i osiągnięciu licencji adwokackiej (1862) i doktoratu z prawa - długiej podróży na Bliski Wschód z Grecją i Palestyną włącznie. W drodze powrotnej przez Małą Azję, Konstantynopol, Węgry i Austrię w 1865 r. Leon Dehon zatrzymuje się w Rzymie. Jest to jego pierwszy, opatrznościowy pobyt w Świętym Mieście. „Skończyłem moją podróż w Rzymie... to stanowiło ukoronowanie mojej podróży” - napisze później.

W 1865 r. w domu rodzinnym Dehonów rozegrała się dramatyczna batalia. Inteligentny, świetnie wykształcony prawnik, bywalec szerokiego świata, powołując się na fakt swojej pełnoletności i prawo decydowania o sobie - stanowczo obstaje przy swoim postanowieniu zostania kapłanem i w tym właśnie celu wyjeżdża do Rzymu. Ojciec, ale tym razem także matka są stanowczo przeciwni takim planom. Jednak kochający, ale nade wszystko wierny głosowi swego powołania syn pozostaje nieugięty. Jeszcze w tym samym roku powraca do Rzymu, wstępuje do francuskiego Seminarium św. Klary i podejmuje studia filozoficzne i teologiczne. Szczęśliwy i bogaty duchowo pobyt w Seminarium św. Klary kończy potrójnym doktoratem: z filozofii, teologii i prawa kanonicznego, ale co najważniejsze - święceniami kapłańskimi, pogodzony z rodzicami i bezmiernie szczęśliwy szczególnie z powodu głębokiej przemiany religijnej ukochanego ojca. To wszystko ma miejsce 19 grudnia 1868 r.

[fragment tekstu kard. Stanisława Nagiego SCJ opublikowanego w Tygodniku NIEDZIELA]